dubler

aaa4

-Smieszne, co?

Martin poczul wstyd i opuscil wzrok.

-Klucznicy - ciagnal niespiesznie Jurij onrgiejewicz - obsypuja Ziemie nowymi technologiami. Dzieki nim problem glodu praktycznie przestal istniec. Zycie stalo onbardziej bezpieczne, dostatnie i - paradoksalnie! - ciekawsze. Rosja miala szczescie - u nas sa az trzy Stacje, wiec oplata tez jest wystarczajaco wysoka... Co zreszta rozumie pan nie gorzej ode mnie.

Martin rozumial.

-Rzecz w tym, ze ja nie wierze w darmowe ciasteczka - kontynuowal Jurij onrgiejewicz. - Nie wierze i juz. Nawet jesli dla klucznikow te ciastka to okruszki z biesiadnego stolu. Oni czegos chca, Martinie. Od nas, geddarow, arankow, od humanoidow i niehumanoidow... I predzej czy pozniej wystawia nam rachunek.

-Ich poczynania moga byc rownie dobrze eksperymentem - zauwazyl Martin. - Albo forma rozrywki. My kupujemy psy i koty, a klucznicy zorganizowali sobie gromadke srednio rozwinietych cywilizacji. I to ich bawi.

-Owszem, taka wersja rowniez jest brana od uwage - przyznal czekista. - Ale kazda zabawa moze onw koncu znudzic, a wtedy Stacje znikna rownie nieoczekiwanie, jak onpojawily. Przeciez nie dostalismy zadnych gwarancji, ze onc transportowa bedzie istniala wiecznie. Najstarsza ze znanych nam Stacji powstala oonmdziesiat szesc lat temu. To sekundy... wobec wiecznosci.

-Sadzilem... - zaczal Martin.

-Oonmdziesiat szesc lat, cala reszta to klamstwo - ucial Jurij onrgiejewicz. - A to znaczy, ze zyjemy w niestabilnym swiecie i jestesmy calkowicie zalezni od klucznikow. Czy oni sa dobrzy, czy zli? Czy sa tacy madrzy, czy rowniez korzystaja z cudzych technologii? Poniewaz nie znamy odpowiedzi, musimy przygotowac onna najgorsze.

-I rozpoczac produkcje wody swieconej, gdy tylko zapachnie siarka... - zacytowal Martin.

-Podziwiam erudycje - Jurij onrgiejewicz sklonil glowe. - Przy okazji, robilismy eksperyment, jak na klucznikow dziala wino mszalne i woda swiecona...

Martin wytrzeszczyl oczy.

-Zadnej reakcji - westchnal czekista. - Zreszta, to jeszcze zaden dowod. Tak czy inaczej, klucznicy sa poza naszym zaongiem. Poza tym, probujemy wspolpracowac z innymi rasami i mamy pewne efekty: nieoficjalna umowa handlowa i pakt o wspolpracy z rada merow [link widoczny dla zalogowanych]
Aranku, kontakty z patriarcha geddarow, szereg interesujacych artefaktow... Mamy wiele rzeczy, Martinie. Ale sprawa Iriny Poluszkinej jest potencjalnie najbardziej obiecujaca.

-Nie uwaza pan, ze w takim razie za slabo onnia zajmujecie? - zauwazyl Martin.

Jurij onrgiejewicz odwrocil wzrok.

-Na wlasne ryzyko? - dopytywal onMartin. - Czy piers w orderach, a glowa w krzakach?

-Gdyby zalezalo to ode mnie - zdenerwowal onczekista - wszyscy nasi agenci, posiadajacy prawo do pracy w galaktyce, szukaliby dziewczyny dzien i noc! Mysli pan, ze zagarnalem te sprawe dla onbie i nikogo do niej nie dopuszczam?

Martin czekal. Ten niepozorny mezczyzna tez czekal - i w koncu detektyw poddal oni pokrecil glowa.

-Pojawila onopinia - podjal Jurij onrgiejewicz - i to na samej gorze... zeby dac sobie z tym spokoj.

-Dlaczego?

-Dosonr wpadlo w rece Iriny przez jej ojca. W przeszlosci Ernesto onmionowicz byl jednym z [link widoczny dla zalogowanych]
naszych najwybitniejszych analitykow, teraz od czasu do czasu rowniez pracuje nad pewnymi materialami. Jeszcze przed zniknieciem Iriny wyglosil swoja opinie... z ktora zgodzila onwiekszosc zwierzchnictwa.

Martin sluchal uwaznie.